Zbiór męskiej poezji codziennej.

fot. Małgorzata Różalska



Jestem skrybą. Zapisywanie napotkanych sytuacji i zasłyszanych zdań to mój odruch bezwarunkowy. Telefon pełen jest wyrwanych z kontekstu zdań, w torebce walają się zabazgrane paragony i skasowane bilety. Dzisiejsza listopadowa aura naprowadziła mnie na zaplecze poezji. Zaplecze, bo to nic wzniosłego, ot, ścinki i świstki, które zebrały się przez ostatnie lata w kolaż skrywanej przez męskie ego poetyckiej nutki. Dziękuję, Panowie.

***

Gdynia. Wiosenna noc. Zabieram Alana i Ścibora na plażę, zahaczamy o sklep. Rozmawiamy tam dłuższą chwilę, nie mogąc się na nic zdecydować. Sprzedawca przygląda nam się ukradkiem. Gdy kasujemy zakupy, zbiera się w sobie i pyta:

Sprzedawca: Przepraszam... Pan się nazywa Alan?
Alan: Tak.
Sprzedawca: A pan się nazywa Ścibor?
Ścibor: To prawda.
Sprzedawca (uradowany): Miron, bardzo mi miło.

Poczułam się bardzo zwykłą Gosią. Idąc dalej, mijamy Teatr Muzyczny, przechodzący wielki remont i rozbudowę, z odrąbaną całą ścianą frontową.

Ja: Nie mogę patrzeć na nasz zdemolowany teatr. Tyle wspomnień z dzieciństwa, chce mi się płakać!
Ścibor: Nie martw się. Przecież to tylko peeling. 

Docieramy na plażę, Alan pływa w morzu. Mamy gęsią skórkę od patrzenia. Wychodzi, opatula się. 

Alan: Morze ma w tej chwili z 10 stopni.
Ścibor: A życie ile?... Z 7?

***

Nadmorska knajpa, patrzymy z Bajerem na ciemne morze. Rozmawiamy o życiu.

Ja: Skąd w ludziach tyle zawiści i jadu?
Bajer: Nie przejmuj się nimi. Oni śmieją się w piwnicy swojego serca. 

***

Lato. Festiwal Woodstock. Świta. Nie mogę zlokalizować Kuby i wysyłam mu kontrolnego smsa. Po chwili przychodzi odpowiedź.

"chrap chrap chrap chrap chrrrap ap ap ap...
...chrap chrap chrapchrap chrap
Uratuj mnie albo dobij."

***

Autor nieznany. W notatkach niezanotowany.
Mężczyźni nie rozmawiają o emocjach.

Mężczyzna: To są tajemnice z mułu mojego serca.

***

Festiwal kabaretowy. Bankiet. Rozmawiamy z Sikorem, zmęczeni po całym dniu festiwalowania. Pojawia się jedzenie na stolikach.

Ja: Idziemy po kanapkę?
Sikor: Duma nie pozwala mi się pchać.
Ja: Słusznie. A jak nic nie zostanie... najemy się dumą.

***

Refleksja o życiu improwizatora jednego z dwóch krakowiaków.

Jeffrey/Elvis: Mamy zawód obarczony wysokim ryzykiem niewyspania.

***

Sasza ma świadomość, że nie jest zwykłym kabareciarzem.

Sasza: Jestem synem puenty, pasierbem żartu.

Pokazuje na przypinkę festiwalu "Podaj Wiosło", na lewej piersi.

Sasza: Przyczepiłem sobie nad sercem. Nie na sercu... bo tam mam rozrusznik puent. 

***

Zjawisko niespotykane:

Stolik oparty na zaufaniu.

***

Jarek o przyszłości.

Jarek: Ja najbardziej szanuję teraźniejszość świata.

A gdy ta zawodzi, nadchodzi "Syfiastość selawizmu."

***

Termoz o moich odrzucanych absztyfikantach:

Termoz: Oni nie zagrali na gitarze twojego serca.

***

Zielona Góra, Klub Gęba. Środek nocy. Gramy w planszówkę, która powinna była zakończyć się trzy godziny temu. Już wtedy było wiadomo, że i ja i Wojtek jesteśmy na przegranych pozycjach. Nie da się ukryć, że zapał do gry spada, gdy wiesz, że już nic nie ugrasz, a przed Tobą jeszcze długa droga do finału. Lekko przysypiamy, znudzeni, słuchając rozemocjonowanych graczy prowadzących. Wojtek raczej się nie odzywa. Po wszystkim, na zegarze trzecia nad ranem, a wszyscy znajomi, czekający na koniec naszej gry już dawno zrezygnowali i poszli spać. Zbieramy pionki i karty. I wtedy odzywa się Wojtek.

Wojtek: Ale żal będzie umierać, co?...

***


W historiach wystąpili: Alan Pakosz, Ścibor Szpak, Tomasz Majer, Kuba Śliwa, Władysław Sikora, Michał Ociepa / Michał Próchniewicz, Przemysław Sasza Żejmo, Jarek Marek Sobański, Wojciech Tremiszewski, Znany Wojciech Kamiński. 

0 komentarze: